poniedziałek, 2 kwietnia 2012

93. Bociany

- Wie Pan co?! – powiedziała „Pan” chociaż ten „Pan” jej już dawno temu powiedział, że jak powie do niego „per Pan” to się śmiertelnie obrazi – wydało mi się dziś rano, że coś widziałam!
- Ciekawe co takiego widziałaś?!
- Jechałam rano. I patrzę. Leci taka parka nad drogą. Szyje długie jasne a skrzydła ciemne. Myślę sobie: „Jak nic bociany. To dobrze, nadchodzący rok się dobrze zapowiada". (Uśmiechnęła się szeroko odsłaniając swe żeby w kolorze kości słoniowej.) Bociany leciały, więc i ja się będę przemieszczać. Chociaż może lepiej by było by stały na gnieździe. Może i ja bym osiadła? Dostałabym pracę? Założyła rodzinę? Albo chociaż o tym zaczęła myśleć…
- o czym?? – odpowiedział „Pan”
- O rodzinie. To nie wie Pan że nadchodzący rok zależy od tego jakiego bociana się zobaczy? Czy leci, chodzi po polu, czy stoi na gnieździe??
- Tego nie słyszałem a tyle lat tu mieszkam.
- Heh… Na szczęście to nie był bocian a para żurawi…
- Ja za to widziałem ostatnio bociana. – powiedział uśmiechając się szeroko – Chodził ostatnio w tych swoich, śmiesznych czerwonych portkach po tym polu. Mam nadzieję, że mu teraz zmarznie ten jego niewyparzony dziób!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz