wtorek, 25 października 2011

21. Jesienny SAL #5 - niedługo półmetek

Od razu przepraszam za zdjęcia, które są po prostu do bani! A są bo na prawdę ze mnie kiepski fotograf... i leniwy... ;) Ogólnie:
Przybywa mało, bo chcę jak najszybciej skończyć prezent wymiankowy - już widać główkę. Ale że pare rzeczy przerabiam szydełkiem bardzo cienkim, więc nie robię z taką prędkością z jaką bym chciała - bo mam dziurę w palcu wydziabaną rzeczonym szydełkiem :/ To co zrobiłam prezentuje się następująco:



 

Dobra, uciekam popatrzeć jak reszcie idzie praca - boję się że niektóre z Was już skończyły ;)

niedziela, 23 października 2011

20. Błękitna chusta

W ramach oderwania się od bieżących robótek (Haftowanie Dyni i wymianka z Lusiaczkiem) postanowiłam skończyć chustę której całe "ciało" zostało zrobione jeszcze w lipcu. W pracy w której mogłam pozwolić sobie na dzierganie. I tak przeleżała ona aż do wczoraj, kiedy przysiadłam i ją obrobiłam. Obrobienie poległo na dorobieniu "koronki" :) Niby nic, ale oczek było tyle że proces ten zajął mi prawie cały wczorajszy dzień. Efekt końcowy wyszedł taki:





Kolor wyszedł na zdjęciu prawie identyczny z rzeczywistym. Włóczka to cieniutki akryl. Jaka konkretnie jest nazwa włóczki nie wiem, bo jest to jeden z allegorowych zakupów w cenie 15 zł / 1 kg włóczki. Druty (na żyłce) nr 5. chustę robiłam od dołu, potem narzucałam oczka na koronkę przy krótszych bokach. Wyszła ona taka:

Na zdjęciu zbytnio tego nie widać, ale "koronka" jest matowa, a reszta ma lekki połysk - czyli dwie różne włóczki. A! I "koronka" to same lewe i prawe oczka więc wyszła nie koronka a falbanka.
Jako że jest to mój pierwszy taki wyrób, niestety nie obyło się bez błędów, które bardzo uwidaczniają się na plecach:

W późniejszych rzędach zaczęłam liczyć oczka i wyszło prawie idealnie :) :
Wzór. Myślałam, że będę oryginalna i wymyślę coś nowego. Ale wczoraj buszując za wzorami w sieci znalazłam wzór na to co zrobiłam ;) (troszkę za dużo tych wzorów ;)) Różnił się tylko stosunkami ażurów do powierzchni gładkich :)

wtorek, 18 października 2011

19. SAL jesienny #4 - niby nic...

Wymówek ciąg dalszy... i małego przyrostu ten sam powód. Ile zrobiłam dziś już Wam pokazuję. Jeszcze ciepłych parę zawijasów i listków sztuk 2. Niektóre z Was już półmetek minęły a ja się jeszcze ślimaczę. To niestety dlatego, że nie potrafię robić jednej rzeczy na raz, ale to tylko jeżeli o robótki chodzi ;)

Oto tyle ile mi wyszło dziś spod igły:


I wiecie co?? Niedługo będzie półmetek! ;) A teraz tytułowe niby nic. Mały detal ale troszkę mnie irytujący. Przez własne gapiostwo fragment muliny wpadł mi do kubka z pitym napojem - kawą zbożową... a ja potem nieopatrzni wzięłam igłę z tą muliną i przeciągnęłam ją przez kanwę. Gdyby nie to że się splątała nie zauważyłabym, że nic jest mokra. Tak czy inaczej ślad został :/ I ja po prostu ciągle widzę to odbarwienie :/


I na koniec, chociaż winny być na początku, przeprosiny dla Mamasi. Przepraszam, ale i dziękuję za razem jej bo dzięki niej zczaiłam jak umieszczać banerki na bocznych paskach :) (dostałam małego kopniaczka ;)) Przedtem tego nie wiedziałam i kombinowałam. Narazie widoczny jest ślad w postaci linków do SALi w których uczestniczę, ale jutro najprawdopodobniej już to się zmieni i będzie wyglądać jak należy. Kombinowałam masakrycznie, a rozwiązanie było bardzo proste - kłania się czytanie ze zrozumieniem ;) Jeszcze raz, dziękuję i przepraszam ;)

Nie wiem jak u Was, ale u mnie już chłodem po nogach zaczyna wiać, więc mykam do ciepłego łóżka spać ;)

poniedziałek, 17 października 2011

18. Połikendowo...

Żeby nie było, że mam jakieś przestoje. Tak, w łikend się obijałam. Przyjechał mój chłop i cieszyłam się jego obecnością :) Nie widzieliśmy się kilka tygodni i nie wiadomo kiedy znów się zobaczymy, bo ja tu a on tam :( Więc, niestety, muszę się przyznać że nie postawiłam żadnego krzyżyka, ani nie wydziergałam żadnego oczka przez ten czas. Liczę na wyrozumiałość w tej kwestii ;)
Jednakowoż od dziś postanowiłam się poprawić i prezentuję Wam:

Narożnik ściśle tajnego projektu:
 (Reszty nie pokażę bo projekt przestałby być aż tak ściśle tajny ;))

I próbkę taśmy, którą zrobiłam dziś:
Po prostu muszę odsapnąć od tego co robiłam do tej pory... Wiem, że czas mnie goni, ale nie potrafię ciągle robić tego samego... a wzór tej taśmy tak mi się spodobał...

wtorek, 11 października 2011

17. SAL jesienny #3 - dynia w wielu postaciach

Sezon jesienny w pełni :) Produkcja przetworów na zimę w pełnym rozruchu.
Na obecnym etapie mamy DYNIĘ. W całości:
i w kawałkach:
i w garnku:
i w słoikach:

I na koniec na kanwie:

Musicie mi wybaczyć, że tak mało przybyło, ale Dynia mi się ostatnio troszkę przejadła...

piątek, 7 października 2011

16. Candy - kolejne

tej okazji nie mogłam przepuścić... Od jakiegoś czasu chodzą im po głowie takie kolczyki - zwłaszcza koła... i to z drewna... ahhh... Same zobaczcie TU

czwartek, 6 października 2011

15. Tylko bez paniki

Hmmm...
Najważniejsze to nie panikować. Niby czasu dużo, ale jednak. Na różowy sweterek mam zamówienie - więc powstanie jeszcze jeden, ale nie do końca taki sam :) "Niespodzianka" dla Lusiaczka - projekt gotowy. SAL jesienny i świąteczny. I do tego jeszcze haftowane kartki na Boże Narodzenie...
Karino, oddychaj głęboko i nie panikuj tylko... A może ktoś rozpatrzy mój wniosek o przedłużenie doby??

środa, 5 października 2011

wtorek, 4 października 2011

13. Jesienny sal #2

Dobra, tym razem nie falstart. U mnie na razie wygląda to tak:

I mam nowy większy tamborek, ale niekoniecznie taki co się lepiej w dłoni trzyma. Tzn. w dłoni się trzyma, ale kombinuję jak jeszcze do tego kartkę ze wzorem przytrzymać bo wszystko razem jest niekoniecznie komfortowe....

I bez tamborka:

Hmmm... po dzisiejszej nocy przyszedł mi pewien pomysł do głowy. Po pierwsze zmiana tła. Jako że pruć nie zamierzam, więc będę kanwę farbować -  tak wiem od dupy strony to robię (teraz mści się na mnie mój pośpiech i wyskakiwanie przed szereg). Po drugie modyfikacja pierwotnego założenia kolorystyki. Po trzecie, i tu pytanie czy tak można, czy mogę kontury wprowadzić??
Na dziś to tyle... Pooglądam sobie jak innym idzie :)

poniedziałek, 3 października 2011

12. Różowy sweterek

Różowy sweterek dla młodej damy skończony - wczoraj :) zrobiłam go w parę dni :) I bezszfowo :) Jestem po prostu z siebie dumna :)
Więc po kolei:
Włóczka pochodząca, jak to moja mama określiła, "z wora". Czyli z wora włóczki który dostałam jakiś rok temu od kolegi :) Były tam dwa oryginalne opakowania moherów i innych włóczek (niekoniecznie w oryginalnych opakowaniach). Jednakowoż na mohery te przez dłuższy czas nie miałam pomysłu (aż do zeszłego czwartku). I to nie dla tego, że moher, zaś dlatego że różowy. Różowy melanż w dodatku. Mnie brak odwagi na takie kolory... Ale dziewczynka powinna wyglądać świetnie.
Efekt prezentuje się następująco (wybaczcie podłej jakości zdjęcia):
Sweterek wyszedł dosyć długi. Raczej to tuniczka. Krótki rękawek i kaptur. Przerabiałam drutami na żyłce nr 3 na około. Wzór gładki, tylko na krawędziach ściągacz (ale jakiś taki luźny wyszedł). Sweterek robiłam od góry, potem do góry od dekoltu robiłam kaptur. 
Tak wygląda połączenie kaptura (wprawne oko znajdzie wyraźnie mniejsze oczka):
  
A tak wygląda lewa strona całości:
 A tak wygląda po lewej stronie połączenie dekoltu z kapturem. Tu już lepiej widać nabierane oczka - to ten wąski biały rządek na różowym tle (Na tym zdjęciu kolory są najbardziej zbliżone do rzeczywistych):

A teraz mój model (za którego robi Wypłosz ;)), który prezentuje jak się układa kaptur opuszczony:


I założony:


No dobra, plisa wokół kaptura wyszła niekoniecznie tak jak powinna, ale mi się podoba. Teraz się zastanawiam co zrobić następne :) Zima idzie, może jakąś chustę?? Wzięło mnie na druty i to nieźle :)


niedziela, 2 października 2011

11. Candy u Mamasi :)

Zapisałam się u Mamasi na Candy. Zgłoszenia chętnych przyjmowane są do 20.10 (na zasadach ogólnych Candy). Zobaczcie sami co jest nagrodą:

sobota, 1 października 2011

10. Lazurowa kamizelka

No cóż, daty mi się porąbały totalnie i opublikowany został post dotyczący SAL-a jesiennego z tygodniowym wyprzedzeniem... Wyskoczyłam jak filip z konopii, ale chyba na sucho mi to uszło... Tak czy inaczej dynia się robi, w międzyczasie jeszcze sweterek dla pewnej młodej damy i rodzą się wizje dotyczące pewnego łóżeczka (Lusiaczek chyba wie którego ;)) - bo ja niestety na wszystko wizję potrzebuję mieć, a mój MUZ (tak chyba brzmi rodzaj męski od słowa muza prawda??) daleko więc wizje opornie przychodzą...
A żeby nie było, że tak robótki zaczynam i nie kończę to macie:


oto kamizelka dla mojej mamy. Zrobiłam ją z włóczki o nazwie Himalaya Kaszmir (to ta sama z której robiłam chustę dla Agaty z okazji wymianki, wzór też ten sam). Zszedł mi jeden motek, całość przerabiana drutami na żyłce nr 5. Jest bardzo mięciutka, cieplutka i ładnie się układa. Wyszedł mi rozmiar chyba 46. Kolorki na zdjęciach niestety są troszkę przekłamane :/
Tak wygląda wzór - czyli klasyczne listki (jeżeli ktoś potrzebuje schematu to niech napisze, ale podejrzewam, że potrzebujący się raczej nie znajdą, gdyż jest on w sieci ogólnie dostępny ;)):


 I teraz coś co mi się wydawało dobrym wyjściem, a wyszło niekoniecznie tak jak mi się wydawało, że wyjdzie. Mowa o zwężeniu w talii:

 Na zdjęciu powyższym widać szew i rzeczone zwężenie... No cóż, lepiej chyba było po prostu z boku ujmować, ale teraz to już za późno...
Idę, lepiej kończyć sweterek...

Lusiaczku - mam prośbę, czy możesz się do mnie na maila odezwać??