sobota, 20 października 2012

165. Wojażowe wspomnienie

W trakcie moich urlopowych wojaży odwiedziłam dwa warszawskie muzea: kolejowe i muzeum motoryzacji. Do tego drugiego szłam z moim panem i kumplem z pewnym ociąganiem. No co kobieta może robić w takim muzeum... ale się zdziwiłam :) prawie siłą musieli mnie wyciągać!
Po pierwsze przy wejściu była wystawa rękodzieła warszawianek z okresu międzywojennego. Po prostu szał! Może rzeczy za dużo nie było, ale na krótką wizytę to tak w sam raz. I moje zdziwienie. Wszystkie użyte muliny, kordonki, włóczki etc. pomimo prawie 100 lat nie straciły swoich barw! Kolory dalej żywe i nasycone. Jedyne w czym widać wiek to zżółknięte materiały - co jest skutkiem używania krochmalu (dziewczyny, nie przechowujcie swoich dzieł wykrochmalonych. Moja mama kiedyś tak zrobiła i pożółkły jej wszystkie serwetki!). Potem zachwyciłam się samochodami. Unikatowe modele aut warszawskiego FSO. Samochód Marszałka Piłsudskiego przystosowany specjalnie dla niego, Ford T, ehhh.... chłopaki pewnie by składniej opowiadali...
No to Wy sobie popaczcie ;)



 Wersja terenowa poloneza (kiepskie ujęcie - z powodu niemożliwość przechodzenia przez sznury), przy dzisiejszym popycie na samochody terenowe miałby spory zbyt:
 fragment twórczości dziecięcej (z muzeum kolejnictwa):
 i moje ostatnie zakupy (bo reszta została w stolicy :/) Książeczka z prawej nabyta w antykwariacie :)


A na koniec należą się gratulacje dla osoby która zgadała co to za "potfór" był na zdjęciu :) Tak był to Turkuć podjadek - częsty szkodnik roślin ogrodowych, obwiniany czasami o przenoszenie tężca. Pragnę tylko dodać, że Turkuć należy do moich ulubionych owadów :)

A tymczasem pozdrawiam i znikam. Jutro do szkoły...

czwartek, 18 października 2012

3xSAL

 Troszkę mnie tutaj nie było (znowu!) chociaż ostatnio obiecywałam, że będę częściej... Niestety czas jest taki ulotny:
 jak dmuchawiec:

 No dobra, to był mój przedurlopowy hafcik :) Kanwa 22ct, nić to satyna jakas kupiona w lumpie w zestawie z kanwą.
 Teraz nadrabiam zaległości. Najpierw UFOSAL:

 Jak widać poszewka się robi. Większość z Was pokończyła już swoje dzieła a ja swoje jeszcze męczę.
Teraz TUSAL, przybyło parę kolorowych nitek i nawet sama nie wiem skąd:
 i na koniec SAL "facebukowy"
 W ciągu urlopu przybyło 2  pół drzewka :) do końca jeszcze 4 i pół :)
 I na koniec zagadka dla Was - co to za "potwór"?
A teraz znikam i dziękuję Wam wszystkim za odwiedziny! No i oczywiście Wszystkich Was pozdrawiam!!!!

środa, 3 października 2012

163. UFOSAL #2

U mnie na razie postępów zbyt dużych nie ma :/ Robótka salowa została w domu a ja się szlajam to tu to tam na urlopowych wojażach - dlatego w zeszłym tygodniu nie było wpisu - przepraszam, ale nie miałam jak bo najpierw praca a potem zaraz po pracy podróż. Dopierwo późnym wieczorkiem wylądowałam w miejscu docelowym. Robótka została w domu w takim stanie (troszkę jej przybyło)



Na urlop wzięłam ze sobą włóczki do obiektu pożądania z poprzedniego postu ;) iiiiiii: już troszkę zufoczony sal facebookowy - haftowany lasek, troszkę to wszystko poręczniejsze niż wożenie ze sobą kartonika z resztkami włóczki....
Cieszy mnie bardzo, że część z Was zakończyła już niektóre robótki! Oby tak dalej!

A teraz kilka odpowiedzi i komentarzy ;):

PAKMA - robi się wyśmienicie - to chyba poniekąd sprawa włóczki, która jest niesamowicie przyjemna w dotyku!
Gabi i Docia - wzór na to cudeńko znalazłam na blogu BEAN, która robi wspaniałe rzeczy! Celowo nie podaję konkretnego miejsca, żebyście troszkę pogrzebały i popatrzyły jakie cudeńka Bean robi! (mam nadzieję, że nikt się nie gniewa)
Sylwuśka - Oj będzie druga, będzie druga! Ale z o połowę cieńszej włóczki i tak jak wzór nakazuje i z rękawkami - ale chyba dłuższymi (już widzę te piękne rozszerzane rękawy)...

No to teraz mykam i odwiedzaczy cieeeplutko pozdrawiam!!

poniedziałek, 1 października 2012

162. Obiekt pożądania

Jestem, żyję chociaż troszkę mnie nie było...
Dziś przedstawię Wam mój obiekt pożądania od momentu kiedy tylko ją zobaczyłam poraz pierwszy (kilka lat temu)

Śniłam o niej nocami i czasami nawet dniami... aż do przedprzedprzedwczoraj! Moja jest troszeczkę modyfikowana - ale tylko troszeczkę!  Różnica też jest taka, że moja będzie bez rękawków i będzie długości okołokolanowej. I włóczka... heh... Himalaya mercan  - która wymogła na mnie pewne drobniutkie zmiany... Kolorek  - Ciemny morski (zdjęcie nie oddaje w pełni uroku tego koloru):

No to pędzę dziać dalej! (brakuje mi jeszcze koło 30 cm spódnicy)

Pozdrawiam