czwartek, 13 marca 2014

223. Czarno to widzę...

No to dzisiaj Wam pokarzę to co ja tak czarno widzę.
Zaczęło się od tego (zawsze to się przecież musi jakoś zacząć prawda?), że zadowolona uzyskanym efektem woreczka z poprzedniego posta postanowiłam popełnić jeszcze jeden. Tym razem postanowiłam pobawić się wzorami wrabianymi na szydełku. I znów wzięłam szydełko i  dwa kłębki pozornie pasującej do siebie włóczki. Jedna czarna a druga szara cieniowana. Włóczki nie wiem jakie, były bez banderol.
No tak, tylko jaki wybrać wzór?
Woreczek zaczęłam robić na około, ale źle oczka rozliczyłam. Sprułam to co zrobiłam  i zaczęłam robić prosto, żeby zobaczyć co też z tego wyjdzie.

Efekt wyszedł taki:



Melanżowa włóczka w takich odcieniach to chyba nie był mój nalepszy pomysł. Niestety żal mi jest pruć. Pół wieczoru zastanawiałam się co z tego zrobić. Może kocyk, najlepiej dziecięcy, ale to jest kiepski pomysł, a na duży pled nie mam cierpliwości. 

Dzianina po lewej i prawej wyszła taka sama:



 Najlepiej to by się nadawało na łapkę kuchenną, ale w swojej kuchni raczej jej nie powieszę. Nie pasuje mi do wystroju...

Może Wy macie jakiś pomysł do zastosowania tego czegoś?

Echo Waszych komentarzy:
Kalliope - mi też się podobają te różne faktury i kolorki :) Cieszę się, że i Tobie przypadły do gustu

Pozdrawiam




2 komentarze: