Wzięłam się za zaległości :) Jakiś (dawny) czas temu obiecałam mamie sweterek. Chciała dłuższy, tak żeby nerki i pupe zakrywał. Kupiła włóczkę... No, ale i tak robię po swojemu.
Mama lubi ryż (ja go lubię tylko na talerzu ;)) więc będzie ryż. Będą też warkocze, o ile można to warkoczami nazwać...
A robótka prezentuje się jak poniżej:
Tak było pierwszego dnia po zaczęciu robótki:
Zestawienie kolorystyczne przypomina mi niebo o poranku. Na środku brakuje tylko słoneczka, ale mama nie przyjęła pozytywnie tej propozycji... Słoneczka nie będzie...
A tak wczoraj wieczorem (drugi dzień prac) - jednocześnie robię przód i tył robótki:
Zbliżenie na motyw (w środku jest ryż):
wyrobiona pacha:
A to moje najlepsze narzędzie dotychczasowe do przerzucania oczek:
czyli wkład do długopisu :) Jego największa wada to to, że lubi ginąć "gdzieś" a ja potem muszę rozkręcać następny długopis...
A na koniec pragnę Wam przedstawić pewną młodą damę, która dostała ode mnie różowe rękawiczki. Poznajcie Julkę:
Jak patrzę na to zdjęcie, to sama zaczynam się uśmiechać mam nadzieję że i Wy się uśmiechniecie :)
Fajna Julka, pewnie cieszy się z tych rękawiczek! Wzorek warkoczowo- ryżowy zawsze mi sie podobał, ale teraz na topie pewnie są inne!
OdpowiedzUsuń