No cóż... Po wczorajszych niewypałach, czyli nieudanych i sprutych rękawach dla (niemodnego ;)) sweterka dla mojej mamy, po schrzanionej poduszeczce na igły, po... jeszcze paru rzeczach...
Na szczęście poniedziałek się skończył i przyszedł wtorek :) Lepszy niż poniedziałek - w końcu mikołajki dziś :) (a do tej pory najgorsza rzecz jaka mnie spotkała to pułapka na myszy która zatrzasnęła się na moim palcu)
A że u mnie dziś rano zaczął padać śnieg to wzięłam się za Świąteczny SAL. Oto moje zebrane do kupy produkty:
Jak na razie podszywam kanwę. Tego chyba nie da się zepsuć ;)
Zapowiada się ciekawie :-) czekam na ciąg dalszy..
OdpowiedzUsuń