Więc przysiadłam i dłubiąc mozolnie rząd po rządku dotarałam dziś do szczęśliwego zakończenia ;)
Serwetka już wyprasowana więc wygląda jak należy i widać nawet wzór. Dusiu - krochmalić jej nie będę z dwóch przyczyn - 1. nie lubię krochmalonych serwetek, 2. serwetka jest z kordu i nie wiem jak ten wybryk natury może się zachować w połączeniu z krochmalem a wydaje mi się, że może się brzydko przebarwić.
Na kord najelepiej działa ciut większe szydełko (mam 1,75) i średnie ściąganie oczek. Potem żelazko parowe i bieżące prasowanie i naciąganie. Z początku nagrzana nić trochę parzy, ale po pewnym czasie traci się czucie w palcach ;) Serweta wyszła lejąca się.
Poniżej parę szczegółów i jeden ogół ;)
Motywy:
Centralna rozeta:
I siateczka :
Całość (średnica ok. 80 cm):
Mam nadzieję, że efekt Wam się podoba!
Teraz, skoro serwetka skończona mogę wziąć się za sortowanie koralików i testowanie produktów ;) Na tapecie mam nici metalizowane.
Pozdrawiam i witam serdecznie nowych obserwatorów!
Bardzo fajna, czasami rzeczywiscie krochmal może zrobić "krzywdę" i zepsuć efekt końcowy:-)
OdpowiedzUsuńprzepiekna serweta...
OdpowiedzUsuńCudowna serweta! Ja krochmale moje frywolitkowe twory zrobione z kordonka (Aida) ale takim krochmalem na zimno. Babcia raz zrobiła swój krochmal i też był ok. Nie zżółkło mi nic i trzyma się całkiem ok. Ale nie wiem jak zachowa się Twoja serweta, więc lepiej może nie eksperymentować.
OdpowiedzUsuńDuża serweta i piękna. :) Ja krochmalę jakimś czymś z drogerii z psikadłem. Średnio usztywnia, raczej słabo i nie żółknie ale jak nie lubisz to nie krochmal. Ja też nie zawsze krochmalę. :)
OdpowiedzUsuń