piątek, 17 maja 2013

206. Mandala cd.

Codziennie staram się chociaż odrobinę w ciszy i spokoju spędzić nad moją mandalą. Prace rozpoczęte i chociaż ze schematem to jednak po swojemu. Na bieżąco dobieram kolory. Chcę żeby było świeżo i zielono :) Chcę żeby mandala pasowała do koloru ścian w mojej sypialni :)
Tak wygląda moja mandala obecnie:
 Kolory na powyższym zdjęciu są przekłamane. W rzeczywistości podobne sa do tych:

Skoro tak dobrze idzie mi mieszanie kolorów, to idę do kuchni rozmieszać farbę na ściany :)

Pozdrawiam i milego łykenda życzę :)

wtorek, 14 maja 2013

205. Mandala

Nie wiem po co jest mandala. Nie wiem co z niej można "mieć". Szukałam po necie i konkretów o niej nie znalazłam oprócz tego, że trzeba ją robić w ciszy  skupieniu... To ja Wam pokażą moją mandalę. Tak na prawdę to jeszcze nie moją, bo dopiero wydrukowałam wzór. Bo wzór mi się spodobał :) a boje się, że jak się wezmę za jej haftowanie to wszystko pójdzie w kąt... Hmmm... a może by tak tylko środek dziś wyhaftować??


Hmmm... idę wypić kawę i pomyśleć :)
A teraz echo ostatnich i przedostatnich komentarzy:
Dobre Czasy - zapraszam :) i mam nadzieję Cię gościć jak najczęściej
Teresko - postaram sie robótkę skończyć jak najszybciej, żebyś jak najkrócej czekała, ale "cudów" nie obiecuję ;)
Kasiu, Zielona Mila - Cieszę się że i Wam się kolorki podobają :)


No to teraz papa!

sobota, 11 maja 2013

203. Ciąg dalszy eksperymentu

Pogoda za oknem nas nie rozpieszcza a przyroda wariuje... Kwitnie wszystko na raz: zawilce, krokusy, przylaszczki, klony, jabłonie, wiśnie, kasztanowce, lilaki i jagody... Normalnie szaleństwo! Cóż, ale taki jest właśnie wynik przydługiej zimy ;)
A ja ciągnę swój eksperyment. Dodałam następny kolor i wróciłam do drutów. Tak to wygląda teraz:
Co będzie dalej?? Jeszce nie wiem ;)

No dobra, miłego wieczorku! I oczywiście dziękuję za miłe dla mego oka komentarze!

No dobra na zakończenie opowiem wam historyjke z wczoraj. Dorosłym ludziom zachciało się grać w siatkówkę (efekt jest taki, że moje ręce na razie wyglądają jak mięso rozbite na kotlety). Po jakimś czasie przyszły dzieciaki (III i IV klasa). Jako, że gonić ich nie wypadało to się dołączyły do gry. Po pewnym czasie stworzyły osobną drużynę i grały przeciwko nam. Łomot dostawaliśmy ładny od nich. Więc nasza męska część drużyny puściła parę (czyli dwie) mocniejszych piłek na drugą stronę boiska. Po drugiej piłce usłyszeliśmy przeciągłe, dziecięce głosiki: "Ale my jesteśmy jeszcze dziećmi!".... taaaa... tylko dzieci, a łomot spuściły te dzieci dorosłym niezły.... Już wiem jak czuł się mój ojciec grając z nami :)

czwartek, 9 maja 2013

203. kolorowy zawrót głowy

Pochwalić się Wam chcę dziś mała pierdółką którą zaczęłam robić po wprowadzeniu się. Było to jakieś dwa miesiące temu z duuuużym hakiem. Wszystko porozwalane było, gołe ściany i podłogi jeszcze betonowe. Jedynym luksusem były foliowe drzwi (no dobra, wejściowe były normalne) i materac na środku betonu. Ale jak to moja mama powiedziała "Nawet tutaj musisz mieć robótkę". W tym trochę szarym wtedy świecie, kolory robótki (małej bo małej) dodawały troszkę energii ;) No cóż robótka już skończona - dosłownie przed chwilą, wykańczanie jeszcze trwa...
A powstał taki o to igielniczek:






Wzór geometryczny robiony na bieżąco z głowy. Kanwa 14, mulina ariadna  - bardzo stare motki.
Tym razem to by było tyle. Idę, może uda mi się coś ogarnąć, albo wreszcie rozmieszam farbę do kuchni??

Pozdrawiam i dziekuję za to że wpadacie!

wtorek, 7 maja 2013

202. Eksperimento ;)

Cieszy mnie niezmiernie, że Wam się podoba mój obrazek :) Oj baaardzo się cieszę! I już mnie korci, żeby kupić sobie zwykły len, ale muszę być silna - najpierw listwy podłogowe :) Potem będę szaleć. No, chyba że nie wytrzymam i kupię sobie kawałeczek zwykłego lnu. Teresko- len o który pytasz nazywa się AIDA LNIANA, kolor taki jak widać na zdjęciach czyli taki szarawy (niektórzy mówią że "naturalny"). Dziurki widać, bo ta tkanina nie ma splotu płóciennego tylko taki jak klasyczna kanwa do krzyżyków. Różni się włóknem z którego jest wykonana. Klasyczna to chyba bawełna (jeżeli nie to proszę mnie poprawcie!) a ta jest z lnu. Splot włókien jest ten sam. Nie wiem jak z farbowaniem wychodzi, ale farbować jeszcze niczego nie próbowałam  - najwyższy czas to nadrobić :) Ale może nie dziś, bo na razie w rękach mam mały eksperymencik, taki właśnie o:


Co z tego wyjdzie?? Zobaczymy :) I zobaczymy na jak długo starczy mi weny i cierpliwości :)

A tymczasem spadam i dziękuję Wszystkim za odwiedziny i komentarze!
PAPA

poniedziałek, 6 maja 2013

201. Melo

Melo, czyli ponoć po włosku Jabłko albo Jabłoń. Melo to także moja "dyżurna" - chociaż powinno być "dyżurowa" robótka. Czemu taka?? Bo robiona na dyżurach, w pracy kiedy to musiałam siedzieć x godzin i słuchać czy się gdzie nie pali. No i tu jest właśnie logika. Jeżeli jest piękna pogoda to siedzę, słucham i usiłuję znaleźć jakies zajęcie dla rąk. Jeżeli nie ma pięknej pogody (czytaj: słonecznej, gorącej) nie ma potrzeby siedzieć, a ja mogę sobie malować ściany w domu. Jaka pogoda była każdy wie - piękna, więc siedzieć było trzeba. I tak o to powstało MELO:
 Przy okazji przetestowałam otrzymany z pasmanterii HaftiX len - Panie Grzegorzu! DZIĘKUJĘ! gdyby któraś z Was się skusiła, to można je tutaj znaleźć: Tkaniny lniane <- wystarczy kliknąć a przeniesiecie się do lnianego świata ;)
Haftowało się swietnie! I do prasowania też jest super! Żelazko idzie gładko, o wiele łatwiej jest rozprasować kanwę lnianą niż zwykłą. Na początku była troszke sztywna, ale potem już cudo. Bałam się że len będzie darł nić - za dużo tarcia. Nic takiego się nie wydarzyło - zarówno jeżeli chodzi o muline zwykłą jak i nić metaliczną. No i tu mam zagwozdkę: to może się na len przerzucić?? Albo częściej na nim haftować??
Muszę się z tym przespać... A w tym czasie jak ja będę drzemać, Was zapraszam do obejrzenia kilku detali:







No to Wam Pa!

sobota, 4 maja 2013

191. "M" jak M cd.

Mój wczorajszy hafcik po dzisiejszym dniu prezentuje się tak:


Tak. Użycie dwóch odcieniu siwego było celowe ;) Zakładając, że jutro będzie piękna pogoda to haft skończę jutro. Jeżeli brzydka - to nie wiem kiedy ;)

A teraz wybaczcie uciekam odpocząć po ciężkim dniu pracy ;)

piątek, 3 maja 2013

190. "M" jak M

Po prostu "M". Wzór autorstwa Renato Parolin prezentowany chyba ze dwa posty temu. Jak wygląda po 8miu godzinach dłubania?? Właśnie tak:



Robótka jest robótką dyżurną. Jak ją skończę wyjaśnię Wam o co chodzi ;)

A teraz uciekam. Idę korzystać z cudownej pogody. Łazienka wymaga jeszcze jednej warstwy farby.

czwartek, 2 maja 2013

189. Wszystko przez tę grawitację...

Jakiś czas temu pokazywałam  Wam mój mały obiekt pożądania... Oj jeszcze to chyba przed urlopem było - oj, to chyba baaaardzo dawno temu ;) Gdyby ktoś nie pamiętał, albo chciał zobaczyć oryginał to jest tutaj małe przypomnienie. Praca nad sukienka szybko poszła. Robiło się bardzo przyjemnie! Niestety, przestałam ją nosić bo utyłam i wyglądam jakbym w ciąży była :/ ale nie pozbędę się bo w planach mam wrócić do normy ;)
Jak wyszło?? Tak:
 Tak, wiem. Zdjęcie kiepskie - reszta z resztą też ;) Na powyższym zdjęciu sukienka wydaje się mała, ale niech was to nie zwiedzie! Na ludziu, bądź wieszaku pod wpływem grawitacji się wyciąga. I to rzec by mozna dosyć mocno, ale co się dziwić, włóczka jest dosyć ciężka sama w sobie... Na drugi raz zrobię ją z czegoś lżejszego i na pewno zrobię krótszy " karczek" - chyba tak można nazwac górną część. Długość będzie taka, żebym wstążkę wiązała pod biustem a nie w pasie... Właściwie na początku tak było, ale wszystko przez tę wredną grawitację...
 Tak właśnie na wieszaku wygląda. Widać jak się górna część wyciąga:
 A teraz parę detali, kiepskie zdjęcia, ale widać.

Po pierwsze wykończenie dekoltu, ramion i spodu to najprostsza z możliwych koronka, po drugie słupki nie są podwójne a pojedyncze (bo włóczka gruba):

 Wstążkę barwy niebieskiej muszę wymienić na inną, szerszą:


I na koniec rozchodzenie się spódnicy. Nie chciałam robić w literę A. Na biodrach się delikatnie rozszerza i dopiero na końcu rozchodzi sie bardziej:

 O! tutaj widać to o wiele lepiej:

Wiecie co?? tak się teraz zastanawiam: Czy to dalej ta sama sukienka??

A teraz wybaczcie, uciekam - przywieźliśmy dziś kolejną porcję toreb i kartonów z domu.

Cieeeeplutkie pozdrowienia!


PS. Mebli dalej brak - poza kuchennymi ;)